San Giuliano, czyli stara dzielnica rybacka

O Rimini piszę Wam już prawie od trzech lat, a zdałam sobie sprawę, że tak niewiele zdjęć pokazałam i o samym mieście też wcale nie opowiedziałam Wam dużo... Przyszedł moment, kiedy siedzimy wszyscy w zamknięci w domach, o jakiejkolwiek podróży (Wy zapewne w Bieszczady lub nad Bałtyk, ja do Ostendy) możemy co najwyżej pomarzyć. Wstałam dziś z łóżka z taką myślą w głowie: "zabiorę Was na wycieczkę!". Zbiórka tu i teraz, wchodzicie w to? Palec pod budkę, bo za minutkę...

W najbliższych dniach zabiorę Was na spacer po całym Rimini. Będzie to dokładnie taki spacer, w jaki zabierałam wszystkich moich gości. W ich wydaniu trwał on dwa do trzech dni - zależnie od biletów lotniczych, a Wam starałam się zapakować wszystko w jeden wpis. Uznałam jednak, że nie - po co? Tak więc zaczynam dzisiaj od mojej ulubionej dzielnicy, do której wracałam najczęściej w poszukiwaniu ciszy i z której mam chyba tyle zdjęć, co z reszty Rimini razem... (Morze to zupełnie oddzielna historia.) Zatem dzisiaj przedstawiam Wam San Giuliano!


San Giuliano ma dłuuugą historię. Najstarsza część zabudowy dzielnicy pochodzi z IX wieku, a już w X wieku sprowadzili się tam pierwsi rybacy, z początku nieliczni.
Na przestrzeni wieków dzielnica pomału zaludniła się, ale była domem dla ludzi ubogich i żyjących często na granicy ubóstwa, ale też na pograniczu prawa. Jeszcze 50 lat temu San Giuliano nie cieszyło się dobrą sławą. Dopiero w latach 80 poprzedniego wieku dzielnica została odnowiona, a na domach zaczęto malować piękne murale przedstawiające między innymi jej mieszkańców. Murale zdobią wiele z kolorowych domów, a są naprawdę różne - od pejzaży, przez martwą naturę, aż po scenki z życia codziennego. Gdzieniegdzie znaleźć można sentencje lub poezje wplecione w obraz, a czasem oddzielnie. Duża część z nich zapisana jest z użyciem dialektu, więc odszyfrowanie jej znaczenia bywa trudne. Wprawione oko odnajdzie również nawiązania do Felliniego, który szczególnie ukochał sobie tę część miasta.

San Giuliano to miejsce, w którym można odpocząć. Czasem natykamy się tam na rosyjskojęzyczną wycieczkę z przewodnikiem, ale zazwyczaj jedynie na pojedyncze osoby... I to nawet poza sezonem! Turyści trzymają się okolic plaży lub starego miasta wypełnionego muzyką, tłumem i zapachem pizzy. Poszukując chwili wytchnienia, możemy wybrać się własnie tutaj i podziwiać...

A jest co podziwiać. Dzielnica jest malutka, składa się na nią zaledwie kilka uliczek, wzdłuż których ciągną się kolorowe dwupiętrowe domy. Każdy z nich ma inny kolor, a okiennice i drzwi często stanowią kontrast dla całości... Diabeł tkwi w szczegółach. Skrzynki pocztowe, ceramiczne tabliczki, ramy okien, okiennice, kwiaty na parapetach, ławeczki przy drzwiach - wszystko zostało przemyślane w najdrobniejszym detalu. Tabliczki ceramiczne stanowią punkt wspólny - wszystkie są takie same i zawierają pseudonim i okres życia rybaka, który niegdyś mieszkał w danym domu.

Dzisiaj domy zamieszkane są przez zwykłych ludzi najróżniejszych zawodów. Wnętrza - czasem udaje się zajrzeć do środka - są często nowoczesne i aż kontrastujące z tym, co na zewnątrz. W dzielnicy znajduje się kilka barów i małych restauracji, zapachy niosą się wzdłuż uliczek, kiedy wy odkrywacie nowe murale... A gwarantuję wam, że zawsze uda Wam się natknąć na coś, czego wcześniej nie zauważyliście.

Przed Wami San Giuliano w pełnej okazałości!













































Podoba Wam się? Na dzisiaj tyle. Ja tymczasem kontynuuję przebijanie się przez zdjęcia, których narobiłam setki i wrócę do Was, jak tylko zrobię sensowną selekcję. Widzimy się pojutrze w tym samym miejscu o tej samej porze. Ciao!

Komentarze